I tak nadszedł maj i dwie kreski na teście, całkowicie zaniechałam ćwiczeń, spacerowałam ale ogólnie byłam na trybie "jestem w ciąży, nie kombinuje", trochę przez strach, więcej przez partnera, który zaczął traktować mnie jak gatunek zagrożony. Ponieważ treningi poszły do lamusa, skupiłam się na żywieniu, naprawdę każdy posiłek analizowałam niczym makler poczynania na giełdzie.
Teraz prawie 5 miesięcy po porodzie uważam, że miało to wpływ na rozwój małej. Córka jest silnym, zdrowym dzieckiem. Jej tatuś już w tym roku był na antybiotykach z powodu zapalenia oskrzeli. a ona nic, mimo że w domu była mała wylęgarnia wirusów.
Jak do tej pory nie ma problemów z brzuszkiem, żadnych kolek, zaparć, itp.
Nie jestem pediatrą, ale uważam że żywienie ma ogromny wpływ na płód, wszystko co zjemy, gdzieś jest w naszym ciele, krąży i pracuje: witaminy, mikro i makro elementy, białka, węglowodany, tłuszcze. Wszystkie składniki odgrywają jakąś rolę w naszych organizmach.
Przyznaję, końcówka ciąży, III trymestr dał mi trochę w kość i odpuściłam, może nie całkowicie, ale np. pozwalałam sobie na colę (co w I trymestrze nie mieściło mi się w głowie), jadłam słodycze, nawet zupki chińskie mi się zdarzały,ogólnie z rozsądkiem ale dogadzałam sobie. Miałam już trochę dość.
![]() |
Zdjęcie zrobione rano w hotelu przed wyjazdem do szpitala na cesarskie cięcie, 38 tydzień ciąży. |
Ciąże zakończyłam z wagą 76 kg (startowałam z 64 kg) w 38 tygodniu przez cesarskie cięcie. Maleńka była zdrowa, ja bardzo szybko doszłam do siebie, nie mówiłam tego głośno, ale po ściągnięciu szwów, kiedy już nie odczuwałam bólu, zaczęłam analizować to jak wyglądam...
Rozczarowanie, spodziewałam się, że po cesarce po prostu nagle zacznę wyglądać tak jak przed ciążą. No nie... Po 6 tygodniach połogu i konsultacji z lekarzem czy mogę zacząć trenować, nie miał żadnych zastrzeżeń, dostałam zielone światło.
Teraz jestem na diecie, aczkolwiek jest ona tak urozmaicona, że wcale nie czuję się jak na diecie. Posiłki zazwyczaj lądują na moim instagramie
Dopiero wtedy wszystko nabrało tempa, zeszła ze mnie woda. Teraz 09.06 będzie 5 miesięcy jak córka jest na świecie i oto efekty co do tej pory udało mi się wypracować po ciężarnej podróży.
Ze względu na charakter wpisu, przypominam o akcji #czerwiecwruchu, o całej akcji poprzedni post
Nie śpimy, działamy! :)
Super. Gratuluję samozaparcia w dążeniu do celu!
OdpowiedzUsuńJa rodze za 10dni (cc) i też zamierzam zdrowo się odżywiać i wrócić do ćwiczeń jak tylko będzie to możliwe.
Nie mam tendencji do tycia więc w ciąży przytylam tylko 4 kg, więc zrzucać nie mam czego. Jedynie zależy mi na zadbaniu o swoje zdrowie :)
4 kg, moje dziecko prawie tyle ważyło hehe, z pierwszymi 4 kg na plusie zaprzyjaźniłam się już w I trymestrze. Trzymam kciuki żeby wszystko było w porządku z cesarką, pamiętaj to wstawanie po niej to nie jest fanaberia lekarzy. Im szybciej zaczniesz się pionizować i dreptać, tym szybciej dojdziesz do siebie, poza tym bardzo zmniejsza to ryzyko zakrzepów. POWODZENIA!
UsuńPewnie, że wszystko co je mama ma wpływ na dziecko będące w brzuszku! Ja dopiero staram się o maleństwo, ale też staram się z dnia na dzień odżywiać się coraz lepiej. Wierzę, że to mi pomoże doczekać się dwóch kresek. Efekty są oszałamiające! Strasznie motywujesz!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, dbaj o to co jesz, potem sobie podziękujesz :)
Usuńdobra robota :) zarówno podejście przed ciążą jak i po. a sam fakt, że nie przytyłaś za dużo w trakcie "podróży" działał na Twoją korzyść bo samo zlatywało :) gratulacje :)
OdpowiedzUsuńNiby tak, przybieranie na wadze w ciąży jest bardzo indywidualne. Ja mimo że nie przytyłam dużo, to jednak uważam że u mnie było o 2 kg za dużo, bo te 2 kg mam teraz nadprogramowe i stawiają twardo opór :) A gdybym zamknęła się w 10 kg to w tym momencie 5 miesięcy po porodzie mam wagę wyjściową.
UsuńNieźle Ci to wyszło :) Z mojej perspektywy najlepsza dieta to przyssany do Ciebie noworodek. Nie tylko się nie ograniczałam, ale jadłam więcej niż w ciąży i karmienie wystarczyło :)
OdpowiedzUsuńU mnie nic to nie dawało :P Mała mimo że przyssana, to waga zaczęła ruszać dopiero jak się wzięłam ostro za dietę :)
Usuńświetny brzuch! gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńCos zapewne z ta dietą w ciazy jest na rzeczy. Jednak nawet jak matka bedzie się glodzic świadomie lub nie (nudnosci i wymioty) to dziecku to i tak nie zaszkodzi. Zabierze wszystkie niezbedne witaminy i mineraly z organizmu matki. Tej najwyzej wypadna zeby czy wlosy. Co do treningów to super. Jednak czy codzienna wizyta na silowni jest koniecznna? Organizm również potrzebuje odpoczynku.. Ale co ja tam wiem hehe;)
OdpowiedzUsuńNikt nie mówi że codzienne treningi są koniecznością, to kwestia wyboru. Będąc na siłowni każdego dnia, jest czas na to żeby podzielić sobie treningi na poszczególne partie, co pozwala na to odpoczynek pozostałych partii ciała.
UsuńMnie jeszcze nie udało się dojść do wymarzonego punktu, ale nie oszukujmy się, nie robie w tym kierunku zbyt wiele. Tobie gratuluję!
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńKochana, Ty po ciąży wyglądasz lepiej, niż je bez niej :D
OdpowiedzUsuńJa mało przybywałam w ciążach na wadze, po drugiej to już w ogóle byłam szczuplejsza niż przed (cukrzyca ciążowa), ale jednak po tej drugiej (mimo fantastycznej wagi wyjściowej) skóra dłużej wracała do swojej przedciążowej formy. Ciekawa jestem jak to będzie po trzeciej... Okaże się po sierpniu ;)
OdpowiedzUsuńSkóra jeszcze długo będzie dochodziła do siebie, mięśnie można wypracować, zapas tłuszczyku spalić, ale powrót jędrności skóry to zupełnie co innego. Gratuluje ciąży i trzymam kciuki za ostatnią prostą :)
UsuńJa w ciązy przytyłam 11 kg, ale w sumie szybko schudłam. Bez ćwiczeń, bo po cesarce bałam się ćwiczyć - czytałam gdzieś że przez minimum pół roku nie powinno się uprawiać sportu.
OdpowiedzUsuńNo zgadza się, są pewne zalecenie. Ja słucham swojego ciała i dostosowuje trening do swoich możliwości, bo mam na względzie to że jestem po cesarce. Wszystko z głową! :)
UsuńDziękuje, polecam teraz akcję #czerwiecwruchu. Jest wtedy dodatkowa motywacja do ruchu :)
OdpowiedzUsuń