Zacznę od tego że nie zgodzę się ze wszystkimi radami z tej książki. Aczkolwiek nie będę się na ten temat rozpisywać, sięgnijcie po nią i sami wyciągnijcie z niej to co dla Was najlepsze.
Uwielbiam filozofię hygge, która ostatnio zrobiła się dość popularna. Jest tutaj rozdział poświęcony jej, jak ważną rolę stanowi w życiu Skandynawów. W czasach kiedy zapomnieliśmy o cieple rodzinnym, o wspólnym spędzaniu czasu na rzecz smartfonów, tabletów i pogoni za pieniędzmi co niestety odbija się na naszych latoroślach.
To co mi się podoba to na pewno pomysł przeprogramowania się, które polega nie na ocenianiu dziecka, a jego zachowania. Wyeliminowanie stwierdzeń takich jak złośliwe, nie grzeczne, cwane a szukanie jego źródła i odnajdywanie w nim czegoś pozytywnego.
Uczenie emocji również tych złych. Nie karać za to że w danym momencie nasza pociecha jest zła, sfrustrowana czy niepewna tylko rozmawianie dlaczego czuję się tak a nie inaczej, co się do tego przyczyniło. Sądzę że rozmowa na każde tematy, nawet nie wygodne i nie do końca na rękę rodzicom kształtuje w dziecku poczucie bezpieczeństwa i to że jest ważne. Moglibyśmy zamienić zdanie "Powinieneś być szczęśliwy" które sądzę że nie jedno z nas usłyszało sto razy w swoim życiu, no bo przecież mamy co jeść, czym się bawić itd. Na rozmowę, co składa się na to że kiedy my uważamy,że dziecko powinno być szczęśliwe, ono nie jest.
Podoba mi się teza, że dziecko samo wie jaką dawkę stresu jest w stanie przyjąć, instynktownie. Teraz by się wydawało nie do pomyślenia dawanie dzieciom wolnej ręki. Chuchamy, dmuchamy uważaj to, uważaj tamto, nie rób, zostaw, stłuczesz kolano, zrobisz dziurę w spodniach, wywrócisz się, itd. Ja sama całe swoje życie jako dziecko spędziłam u dziadków na jabłonce, teraz wielu moim koleżankom nie mieści się w głowie puścić ośmiolatka na drzewo, mimo że same to robiły. Dlaczego? Co takiego się zmieniło? Mam 26 lat wspinałam się po drzewach, spędzałam całe dzieciństwo na dworze i co? Jestem zdrowa! Uwaga! Przeżyłam. O dziwo nigdy w życiu nie miałam jakiś poważniejszych wypadków, które zakończyły się interwencją lekarza. Co się stało z nami rodzicami?
Książka ta przypomina o tym żeby traktować dzieci jak równych sobie, wyznaczać granice, których nie wolno przekraczać, ale uczyć przestrzegania ich rozmową, a nie terroryzowaniem. W świecie totalnie bezstresowego wychowania zaczyna brakować nam rodzicom cierpliwości i konsekwencji, czego skutkiem jest potem to co słyszymy w wiadomościach, a jeśli nie słyszymy to widzimy w knajpach czy na placach zabaw.
Wszystkim rodzicom, którzy chcą wychowywać a nie puścić dzieci samopas, polecam tę lekturę. Pamiętajmy dzieci nie rodzą się złe, ich zachowania są skutkiem naszego wychowywania albo raczej nie wychowywania.
tę lekturę*
OdpowiedzUsuńNastępnym razem nie zaznaczaj zakreślaczem tekstu, szkoda książki. Lepiej zaznaczyć karteczkami. :)
Post fajny, ale książka nie dla mnie.
Ja robię to zawsze żeby wracać do najważniejszych wątków. Każda moja książką tak wygląda :)
UsuńUwielbiam takie książki psychologiczne :) Dużo wniosków można wynieść i zapamiętać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://xgabisxworlds.blogspot.com/
Ja nie mogłabym zakreślić książki traktuję j jak bóstwo :D hhaha :D ale mam dużo wyzaznaczane w książkach i często wracam do tych wątków :)
OdpowiedzUsuńMój blog
Ja akurat dziecka nie posiadam, sama nim jestem. Jeżeli chodzi o moje odczucia, co do dorosłych to wolałabym aby to co mówię było bardziej brane na poważnie i aby dorośli słuchali tego, co mam do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńnowy ig: oliwiaoleszczyk
littleredcherrysmile.blogspot.com
Ciekawa pozycja - dorzucę do listy - do przeczytania. Ja ze swojej strony mogę polecić jak mówić żeby dzieci słuchały i jak słuchać żeby dzieci mówiły :) Przy trochę starszym maleństwie przyda się na pewno :)
OdpowiedzUsuńciekawa pozycja ;) zwłaszcza dla rodziców. Chociaż uważam, że każdy w takiej książce znajdzie coś dla siebie ;)
OdpowiedzUsuń