środa, 21 września 2016

Badania prenatalne. Robić? Czy nie robić?

 Żyjąc w XXI wieku nie wyobrażam sobie powierzyć swoje szczęście, mojej rodziny i przyszłego potomka losowi. Medycyna, możliwości wykrywania wszelkich wad genetycznych, rozwojowych płodu, badania prenatalne, ultrasonograficzne, badania krwi, itp itd. Za czasów kiedy my się rodziliśmy (25+ lat temu) matka dowiadywała się w dniu porodu czy to syn czy córka. Nie mówiąc o jakichkolwiek powikłaniach, chorobach.  I nie było zmiłuj, przyjmowało się na klatę co Bóg dał (dla mnie los, bo z wiarą u mnie na bakier, ale podziwiam wierzących, praktykujących, itd).

Z uwagi na mój stan, chętnie dzielę się z innymi przyszłymi mamami swoimi wątpliwościami, doświadczeniami. Polubiłam społeczność na Facebook'u - Ciąża pytania i odpowiedzi, więc z automatu wyskakują mi na tablicy, posty zamieszczane w tej grupie. Kocham XXI wiek :D



I tak nasunął mi się temat na posta, badania prenatalne. Ostatnio wyskoczył mi post na tablicy. Puenta była że dziewczyna miała wątpliwości czy robić badania prenatalne (o zgrozo!). I mój niewielki móżdżek zaczął pracować na najwyższych obrotach. Jak w XXI wieku, w dobie tylu możliwości, rozwiązań można mieć wątpliwości czy w ogóle robić badania prenatalne. Nie neguje podjętych decyzji gdy okazuje się że wyniki nie do końca są takie jakbyśmy chcieli, ale świadome decydowanie się na niewiedzę jest naganne. Żyjemy w czasach kiedy my kobiety mamy takie same prawa jak mężczyźni, możemy pracować, głosować, odnosić sukcesy na tle zawodowym, zakładać własne firmy, rozwijać się, podejmować decyzję czy dojrzałyśmy do roli matki, rozwodzić się, jeśli nie ma już innych możliwości, walczyć o swoje, dlaczego więc miałybyśmy przy świadomości wszystkiego do czego mamy prawo nie robić badań prenatalnych?

Moja ciąża była całkowicie przemyślana, więc gdy tylko odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, zadbałam o dietę, brałam kwas foliowy, od samego początku dbałam o skórę żeby konsekwencje rozciągnięcia mojej skóry do powierzchni namiotu były jak najmniejsze (jak wiemy czas pokaże, nawilżanie jedno, geny drugie.) To był pierwszy krok. Zadbać o siebie.

Drugim były badania. Cały czas trenowałam, nigdy nie należałam do osób lekceważących zdrowie, bo wychodzę z założenia że zdrowie mamy tylko jedno, ale musiałam zrobić badania krwi. W moim przypadku nie była to tylko morfologia. Zrobiłam dodatkowo toxoplasmoze (całe życie miałam koty, a wiedziałam że można ją mieć przez kontakt z kocimi odchodami - a tak, sprzątałam kuwety), HIV, zapalenie wątroby typu B typu C. I tak jak teraz wiemy że wirusem HIV nie zarazimy się przez to że ktoś na nas kichnie, tak zapalenie wątroby typu B, C można złapać naprawdę szybko i łatwo. Moją przesłanką do tego by zrobić to badanie było że w wieku 17 lat robiłam tatuaż oraz niezliczone wizyty u dentystów usuwanie zębów, leczenia kanałowe, sztyfty itp, itd. Ponieważ bardzo długo brałam tabletki antykoncepcyjne to zrobiłam wszystko żeńskie hormony. estradiol, progesteron, prolaktyna, LH, FSH, TSH, cholesterol, glukozę. No naprawdę było tego sporo. Wyniki? Idealne. Żadnej anomalii. HIV, WZW B, WZW C, toxoplasmoza nie ma.




Rewelacja. Byłam zachwycona. Wiedziałam że dieta, treningi, naprawdę nie idzie to na marne, miałam czarno na białym że jestem jak to się mawia zdrów jak ryba. Wiedziałam że mój organizm jest gotowy do noszenia w sobie dziecka. Tak nawiasem mówiąc już wtedy byłam w ciąży, lecz zbyt wczesnej żeby wyszło mi cokolwiek z testu ciążowego.

Potem jak każda podobna ciężarna historia. Test II kreski, pierwsza wizyta u lekarza, pierwsze bicie serduszka, podejmowanie decyzji czy wizyty prywatnie czy na kasę chorych. W końcu nastał czas pierwszych badań genetycznych. I tutaj pojawił się delikatny niepokój. A co będzie jeśli...
Ale nie było o czym mówić, badania muszą być, jak się okażę że nie jest dobrze będziemy wtedy się zastanawiać co dalej.

Ja poddałam się badaniom dwuetapowo w 11 tygodniu ciąży (z reguły pierwsze badania wykonuje 12,13 tydzień, ja się trochę wychyliłam przed szereg, ale ze względu na dość szczupła budowę wszystko było widoczne). Ultrasonograficznie oraz z krwi. Cała zabawa, była wykonywana prywatnie. Koszt 400 zł. Pani doktor, ciepła, całkowicie zaangażowana i oddana w pracę którą wykonuję.
Zalety badań? Na tamtym etapie rozwoju  maluszka wiedziałam że rozwija się prawidłowo, żadne obciążenia genetyczne nie wyszyły mi z krwi. Plusy? Spokój ducha oraz super zdjęcia 3D którę z czasem wylądują w albumie. Na tamten moment, dzieciątko przypominało mi bardziej aliena. I to dosłownie tego z filmu m.in. Alien Vs. Predator. Taka mała paskuda. Ale było wszystko dobrze.

Opis wyniku biochemicznego (czyli tego z krwi, inaczej TEST PAPPA) + ultrasonograficzne.



Długopisem zakryłam na jednym zdjęciu imię i nazwisko pani doktor, a na drugim swoje, hehehe :)

Następnie drugie badanie prenatalne w II trymestrze. Bez badania krwi, tylko USG. No i na tych badaniach miód na moje uszy, maleństwo wypisz,wymaluj :) Serduszko z wszystkim komorami, płuca prawidłowo rozwinięte, jelita, mózg na opisie jest pełny wachlarz wypisany tego co mnie pani doktor pokazywała na USG. Koszt 250 zł wykonane w 21 tygodniu. Ostatnie trzecie w 31,32 tygodniu ciąży.



Uważam że badania prenatalne są dowodem dojrzałości do bycia rodzicami, odpowiedzialną matką, świadomym ojcem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz